19 SIERPNIA 1944: ZAMKNIECIE KOTLA

Saint-Lambert

Od samego rana, ze swojego punktu obserwacji na wzg. 117, dowódca South Alberta ppłk Wotherspoon obserwował wzmożony ruch wroga w dolinie. Wkrótce Sherman’y 3. szwadronu wraz z kompanią B Argyll and Sutherland ruszyły na miasto, na które własnie trwało bombardowanie lotnicze. Posuwając się wśród zabudowań, Kanadyjczycy wyłapali 20 jeńców i zniszczyli panzer Mk IV, za cenę jednego własnego Sherman’a; wkrótce potem, towarzysząca im piechota zniszczyła Panther’a i dwa inne czołgi. Kolejny sukces został osiągnięty koło południa, gdy niemiecki konwój złożony z czołgów, transporterów opancerzonych i ciężarowek, nieświadomy obecności Kanadyjczyków, wjechał do miasta: żołnierze czołowych motocykli zostali obezwładnieni, a reszta pojazdów skończyła rozbita ogniem Sherman’ów.

w Saint-Lambert, czołg 4. Dywizji Pancernej próbuje zbliżyć się do mostów nad Dives, bronionych przez Niemców. Wyprzedza wrak
innego Sherman’a, rozbitego chwilę wcześniej.

Pozostałe odcinki pozycji trzymanych przez South Alberta Regiment również nie próżnowały. Kilkunastu ukraińskich żołnierzy Osttruppen oddało się do niewoli na wzg. 117, gdzie ilość jeńców stawała się niepokojąca. Między tym wzgórzem a Trun, na przeciwko Magny, szwadron A strzelając na oślep w podejścia do Dives raz po raz rozbijał nadciągające grupy Niemców, które próbowały tędy wyjść z okrążenia.

Pomimo tych sukcesów, sytuacja Kanadyjczyków w Saint-Lambert pogorszyła się w godzinach popołudniowych z powodu rosnącego nacisku nieprzyjaciela. W pewnym momencie Sherman’y zostały zdane na strzelanie jeden do drugiego, żeby pozbyć się niemieckich piechurów którzy próbowali przymocować na nich ładunki wybuchowe. Zaraz potem Currie musiał poprosić o ogień artylerii na własne pozycje, żeby odrzucić nieprzyjacielski atak.

W tym kontekście ciężkich zmagań nastąpiła wieczorna próba przedarcia się do Chambois przez kompanie C Argyll and Sutherland. Niestety piechurzy dostali się pod ogień przy podejściu do Moissy a ich dowódca, maj. Winfield, został ranny w zasadce. Błądząc w terenie, tylko jedna grupa odnalazła Moissy i ostrzelała wroga, po czym wróciła z powrotem na pozycje wyjściowe.

Po zmroku, mjr. Currie wycofał swe czołgi na północny wylot z miasta. Zostały tam zaopatrzone w paliwo i amunicję przewiezioną czołgami Crusader AA – transport ciężarówkami był zbyt ryzykowny z racji grup Niemców zaczajonych w terenie. Już w nocy, niezauważeni przez Kanadyjczyków, spadochroniarze gen. Meindl’a przekroczyli Dives i weszli w „korytarz śmierci”, kierując się na Coudehard…

W drodze do Chambois

Zgrupowanie Zgorzelskiego (10. pułk Dragonów i 24 pułk Ułanów) wyruszyło o 10:00. Jego droga wiodła przez wzg. 137, które Dragoni zdobyli w godzinach południowych biorąc jeńców. Postęp był powolny, polska kolumna natykała się regularnie na grupy nieprzyjacielskich żołnierzy uchodzące ku północy.

Podczas gdy Polacy zajmowali Moaczugę i Chambois, 80. DP dalej walczyła o Argentan. To zdjęcie zrobione tuż po zakończeniu walk, 21 Sierpnia, pozwala wyobrazić sobie zaciętość walk. ©IWM B9537

Podążajacy osobnym szlakiem 10. PSK wzmocniony niszczycielami czołgów Achilles, musiał na wzgórzu 124 przyjąć walkę z Niemcami uchodzącymi z Saint-Lambert. Po zniszczeniu kilkunastu pojazdów wroga, w tym 3 czołgi i 5 Stug III, grupa ta o 17:00 przedostała się na wzg. 113 skąd po zajęciu stanowisk ogniowych mogła wspierać podejście Zgorzelskiego do Chambois.

Dopiero po 18:00 Dragoni rozwineli się do ataku: 1 i 3 szwadron na prawo od szosy Chambois – Vimoutiers, 2 szwadron po lewej. Wówczas nastąpił nalot Typhoon’ów na miasto, co spowodowało wybuch zapasów amunicji i sprawiało wrażenie ciężkich walk. Tak naprawde główny problem Dragonów polegał na zatorach rozbitego i porzuconego na ulicach sprzętu niemieckiego. Same walki były raczej sporadyczne, w ich wyniku 40 spadochroniarzy oddało się do niewoli w wieży zamku. O 19:00 północne zabudowania aż do kościoła znajdowały się w rękach Polaków, którzy zaczeli kierować swój wzrok ku południowemu brzegowi Dives…

Zajęcie „Maczugi”

Tuż przed południem, 1. pułk pancerny wzmocniony piechotą batalionu podhalańskiego wyruszył z okolic wzg. 240 i skierował się ku wzg. 262, czyszcząc po drodzę Coudehard i wyłapując w nim jeńców. Ok. godziny 13:00 1 i 2 szwadron dotarły na szczyt, i zaskoczyły na drodze Chambois–Vimoutiers długą kolumnę wycofujących się Niemców: czołgi, ciężarówki, zaprzęgi konne, działa… Ogień polskich czołgów błyskawicznie i doszczętnie zmasakrował konwój. Dla wielu pancerniaków z tego powodu „był to dzień pełen satysfakcji za lata poniewierki. Dzień, który jak nam się wydawało przybliża nasz powrót do wolnej Polski”.

Niestety, droga została do tego stopnia zablokowana wrakami, a widoczność przysłoniona wynikającymi pożarami, że wszelki ruch na południowy szczyt wzg. 262 stał się niemożliwy. W zaistniałej sytuacji, Stefanowicz postanowił zająć stanowiska obronne na północnym wierzchołku. Jego oddziały staneły frontem ku dolinie Dives i wycofujacym się z niej Niemcóm, między drogą Chambois-Vimoutiers, kościółkiem Coudehard, i tzw. Łysym Polem. Późnym popołudniem, jego siły zostały wzmocnione nadejściem grupy Koszutskiego (2. pułk pancerny i 8. batalion strzelców) która w końcu wydostała się z doliny Bésion i usadowiła się na północ od czołgów Stefanowicza.

Już wieczorem, dalsze wzmocnienie przyszło w postaci 9. batalionu strzelców (ppłk. dr. Szydłowski), który wzmocnił obronę 1. pułku pancernego; jedna kompania zajęła natomiast dworek Boisjos, na północnym skraju Maczugi. Pozwoliło to obsadzić stanowiska obronne na całym północnym szczycie 262N, na który ataki wycofujących się Niemców zaczynały rosnąć w sile…

Plany Niemców

Pomimo szybkiego pogarszania się sytuacji, która miejscami stawała się chaotyczna, dowództwo niemieckie otrzymywało regularne meldunki z podporządkowanych jednostek i miało jasny obraz pozycji wojsk własnych i wroga. Gen. Model, dowódca Grupy Armii B, w pełni zdawał sobie sprawę, że ze względu na błędy popełnione w ostatnich dniach, sytuacja dążyła ku katastrofie, gdyż obie 5. Pancerna i 7. Armia były de facto okrążone. Postanowił zachować 2. SS-PzKorps, który wyszedł z rodzącego się kotła w poprzednich dniach, jako rezerwę.

Ten pancerny korpus został poważnie osłabiony podczas walk z ostatnich dni, ale pozostawał zdolny do walki i dysponował jeszcze czołgami. 19 Sierpnia, gdy połączenie Polaków, Kanadyjczyków i Amerykanów między Chambois i Trun było już tylko kwestją godzin, plan Model’a przyjął swój ostateczny kształt:

  • 2. SS-PzKorps miał zaatakować polskie pozycje na Maczudzę od tyłu i przełamać pierścień okrążenia wokół niemieckich sił zamkniętych w doline Dives;
  • 2. Fjr-Korps (spadochronowy, składający się z 3. Dywizji Spadochronowej i 352. Dywizji Piechoty), uwięziony w kieszeni, miał uderzyć od wewnątrz i poprowadzić atak ku jednostkom SS, tym sposobem torując drogę dla pozostałych dywizji.
Niemiecki konwój rozbity na Maczudzę przez 1. pułk pancerny; na pierwszym planie rozbity Panther. Dla wielu niemieckich żołnierzy,
ewakuacja z kotła rozpoczęła się zbyt późno….

Pierwotnie zaplanowana na 19 Sierpnia, operacja została przesunięta na następny dzień gdyż korpus SS potrzebował czasu aby przegrupować się i uzupełnić paliwo. Ze swojej strony, w nocy z 19 na 20 Sierpnia, 2. Korpus Spadochronowy skorzystał z ciemności i wysunął się przez most Saint-Lambert w kierunku Coudehard. Przed świtem jego ponad 2.000 elitarnych żołnierzy zajęło pozycje tuż pod wzgórzem 262, w oczekiwaniu na atak SS który miał niebawem nastąpić…

Spotkanie w Chambois

19 Sierpnia 1944 – połączenie Polaków i Amerykanów pozwoliło
zorganizowanie wspólnej obrony przeciwko przeważającym siłom
niemieckim.

Pomimo podejścia jednostek Polskich i Kanadyjskich, przestrzeń między Chambois i Bourg-Saint-Léonard, na południu, pozostawała otwarta. Amerykańska 90. Dywizja Piechoty doszła do Fougy już 18 Sierpnia, ale ze względu na nieporozumienia i opór Niemców, dopiero następnego dnia jej 359. pułk piechoty otrzymał rozkaz skierowania się na Chambois. Wiodący atak 2. batalion osiągnął Fel w godzinach popołudniowych, a następnie wkroczył od południa do Chambois.

Równolegle, 2. Francuska Dywizja Pancerna stanęła między Exmes, Villebadin i Oméel, na wschodnich krańcach kieszeni. Jednak chcąc dysponować możliwością oderwania się w kierunku Paryża, w którym właśnie wybuchło powstanie, Leclerc oddelegował do zamknięcia kotła jedynie grupę taktyczną Massu. Grupa ta ograniczyła swoje zaangażowanie do patrolowania terenu, tym samym pozostawiając szeroki pas terenu wolny dla wycofujących się Niemców.

Długo oczekiwane zamierzenie spotkania północnej i południowej szczęki alianckiej zostało ostatecznie zrealizowane przez zgrupowanie Zgorzelskiego 1. Polskiej Dywizji Pancernej i kompanie E, amerykańskiego 359. pułku piechoty: krótko po 19:00, Polacy dostrzegli podchodzących od południa Amerykanów i kilka patroli (np. ppor. Karcz z 10. pułku Dragonów, czy pluton rozpoznawczy 24. pułku Ułanów) nawiązało z nimi kontakt.

Połączenie w Chambois miało nie tylko symboliczne znaczenie. Dało również możliwość Polakom i Amerykanom zorganizowania wspólnej obrony miasta: Amerykanie na południe od rzeki Dives, Polacy na północy. A sytuacja stawała się coraz bardziej ciężka: tak jak na Maczudze, ataki Niemców aby wydostać się z kotła wzmagały się z nadejściem nocy…