20 SIERPNIA 1944 : KONTRATAK 2. SS-PZKORPS

Spotkanie Amerykanów i Polaków stawiało Niemców w rozpaczliwym położeniu: ich wyjście z kotła zostało zwężone do szerokości 3 kilometrów i jedynie dwóch przepraw, przez most w Saint-Lambert i przez bród w Moissy. Przemieszczający się tym przejściem Niemcy znajdowali się pod ciągłym ogniem artylerii i lotnictwa Aliantów; tym sposobem scieżki prowadzące od Dives ku Maczudze przeszły do historii jako „korytarz śmierci”.

Piechota kanadyjska szturmuje Saint-Lambert.

Saint-Lambert

Pierwszą przeszkodą na drodzę Niemców usiłujących opuścić kocioł byli Kanadyjczycy przy zachodnim wejściu do Saint-Lambert. Z dzwonnicy kościoła, gen. Von Lüttwitz (2. PzD) i jego sztab próbowali organizować wychodzenie poszczególnych dywizji, podczas gdy ranni zatłaczali nawę. Choć dla Kanadyjczyków wyjście Niemców robiło wrażenie chaotycznej ucieczki, podstawowy porządek został zachowany: za 2. FJ-Korps, przez mosty w Saint-Lambert i bród w Moissy 1. SS-PanzerKorps, 74. i 84. Korpusy armijne przekroczyły rzekę.

Przez całą noc, kompanie B i C Argyll & Sutherland broniły centrum Saint-Lambert, lecz poniosły dotkliwą stratę gdy we wczesnych godzinach dnia zginął mjr. I. Martin, dowódca kompani B. Między Saint-Lambert a Coudehard, na wzg. 124, szwadron B mjr. Nash’a jak dotąd nie niepokojony nagle dostrzegł niemieckie kolumny i rozbił kilkanaście pojazdów, biorąc jeńców.

Zaraz po 08:00 mjr. Currie, widząc nadchodzące masy wojsk nieprzyjaciela, został zmuszony wydać rozkaz wycofania się z Saint-Lambert: wsparcie zapowiedzianej 9. brygady nie nadeszło, a artyleria korpuśna nie strzelała nie chcąc trafić 12. Korpus brytyjski który nadchodził od zachodu. Natomiast piechota Lincoln & Wellands, wielokrotnie żądana przez ppłk Wotherspoon’a, została skierowana na inny odcinek… 

Zanim nastąpił odwrót, walki się przeciągnęły przy skrzyżowaniu w centrum, gdzie Tiger wychodzący z przeprawy nad Dives rozbił 2 wozy pancerne. Kompanie B i C Argyll & Sutherland znalazły się w okrążeniu, a Shermany musiały im zapewnić wsparcie by mogły się wydostać ku północnym zabudowaniom.

Nacisk niemiecki stawał się tak silny, że szwadron A, dotychczas broniący wyjścia z Magny, musiał zająć pozycje bliżej wzg. 117, na którym szwadron dowodzenia znajdował się pod ogniem niemieckiego ataku. W tym samym czasie gen. Kitching zapewniał gen. Simonds’a że „droga Trun-Saint-Lambert jest wolna od wroga”, co ukazuje całkowity brak rozeznania o sytuacji w dowództwie 4. Kanadyjskiej Dywizji Pancernej.

20 Sierpnia 1944 – Na wzg. 113, w polskiej niewoli, gen. Elfeldt jest przetrzymywany przy Cromwell’u 10. PSK.

Po południu w szwadronie C pozostało 5 czołgów zdolnych do walki. Wielokrotnie powtarzane prośby o posiłki dalej nie były pozytywnie oceniane przez sztab 4. Kanadyjskiej Dywizji Pancernej, w wyniku czego jedyne wzmocnienie nadeszło w postaci 2 baterii dział przeciwpancernych 17-pdr, z 6th AT Rgt, które zagubiły się szukając 9. Brygadę. Dopiero przed północą pojawił się batalion North Nova Scotia, którego jedna kompania zajęła stanowiska w Saint-Lambert.

Sytuacja szwadronu B na wzgórzu 124 również się pogarszała, jako ze Niemcy na tym odcinku odzyskiwali inicjatywę po wyjściu z Saint-Lambert. Wobec wyczerpania amunicji i izolacji, mjr Nash wycofał się na bardziej osłoniętą farmę Bourgogne, wydając przy tym rozkaz strzelania tylko do słabo chronionych celów. Już w nocy, gdy ta pozycja też została zagrożona, Nash nakazał odwrót na Saint-Lambert: tylko 6 z jego czołgów dotarło do kanadyjskich linii.

Jednak były to ostatnie godziny trwogi dla South Alberta Regiment. W nocy nastała względna cisza, a nad ranem coraz więcej Niemców zaczeło wychodzić z ukrycia i oddawać się do niewoli.

Chambois

Już krótko po północy walki rozgorzały wokół miasta, gdy elementy rozpoznawcze 353. DP napotkały stanowiska 10. pułku Dragonów. Rozpoznanie niemieckie zostało rozbite przy pomocy 1 pułku artylerii motorowej, który położył ogień na Moissy. Pomimo tego, przez resztę nocy, grupy Niemców nieświadomych obecności aliantów wchodziły do Chambois i dostawały się do niewoli.

Ludność cywilna Chambois pod opieką polskiego Dragona, podczas
walk o Chambois.

Pozycje 10. PSK na wzg. 113, będąc położone pośrodku „korytarza śmierci” były narażone na silniejsze i lepiej zorganizowane ataki. Już o 2:30 wyszło pierwsze natarcie. Strzelcy konni nie dali się jednak zaskoczyć, i odparli ten i następny atak. O świcie nastąpiła kolejna próba wroga, wspierana artylerią, moździerzami, i czołgami. Również ona utknęła, a wśród poddającej się piechoty znalazł się gen. Elfeldt wraz ze swym sztabem. Niestety ogień niemiecki dalej nieprzerwanie nękał Polaków; w jego wyniku ok. 08:30 zginął mjr. Jan Maciejowski, dowódca pułku.

Nad ranem również na Chambois wyszło lepiej zorganizowane natarcie, wsparte działami samobieżnymi. Panzergrenadierzy wdarli się coprawda w polskie pozycje, lecz zostali odrzuceni; nad samą rzeką również zostali zatrzymani. Tylko na południu pozycje Amerykanów zostały częściowo i chwilowo przerwane.

Niemieckie natarcia powtarzały się regularnie na pozycje polsko-amerykańskie, lecz były równie regularnie odpierane. W rezultacie ilość jeńców rosła z każdą godziną. W pobliskiej farmie Monvason sam ks. Stopa wziął do niewoli 72 Niemców, którzy dołączyli do kilkuset innych zebranych na rynku przy kościele. Niestety rynek jak i reszta miasta znajdowały się pod ogniem artylerii i moździerzy, co powodowało straty wśród jeńców.

Przed południem polska załoga Chambois podjęła próbę nawiązania połączenia z sąsiednimi jednostkami. W tym celu 24 pułk ułanów wysłał 7 Sherman’ów w kierunku wzg. 113. Niestety kilka z nich stanęło po drodze z braku paliwa, a reszta wdała się w walkę z Niemcami którzy wydostawali się z kotła między Chambois a stanowiskiem Strzelców Konnych. Po południu, inna próba podjęta w rejonie cmentarza kosztowała Polaków kolejny zniszczony czołg.

W godzinach popołudniowych, sytuacja zaopatrzeniowa oddziałów polskich znacznie się pogorszyła: z braku paliwa dla czołgów, Ułani musieli zorganizować piesze zespoły przeciwpancerne, wyposażone w PIAT’y. Odcięci na wzgórzu 113, Strzelcy Konni mieli jeszcze trudniejszą sytuację. Wobec tego, po odparciu ostatniego ataku nieco po 20:00, 10. PSK odszedł w linie amerykańskie, zabierając ze sobą do niewoli 30 oficerów i 800 żołnierzy.

Wieczorem do Chambois podszedł 3. batalion 359 pułku piechoty, co pozwoliło zmniejszyć nacisk nieprzyjaciela i dostarczyć zaopatrzenie w amunicje, leki, i benzynę dla Dragonów i Ułanów. Niemniej potyczki toczyły się całą kolejną noc, wojska niemieckie korzystając z przesunięcia 24 pułku Ułanów do Chambois i 10. PSK ku Amerykanom by swobodniej wychodzić z okrążenia…

Maczuga

Wczesnym rankiem nastąpiła ostatnia próba dostarczenia zaopatrzenia na Maczugę, podczas której większość ciężarówek została zniszczona a tylko dwie z nich dołączyły do obrońców. Załoga wzg. 262 była od tej chwili osaczona przez przeważającego nieprzyjaciela wydostającego się z doliny Dives: „cała dolina była w ruchu”. Obserwacja przedpola wykazała, że wzgórze 239, na północ od Boisjos, również jest obsadzone…

Obecność Niemców między wzg. 239 a Boisjos świadczyła o rozpoczęciu działań mających na celu otwarcie wyjść z kotła. W ramach tego planu, podczas gdy 3. Dywizja Spadochronowa zbierała się w okolicach Coudehard wewnątrz kotła, II. SS-PanzerKorps zajmował stanowiska wyjściowe do natarcia: 9. SS-PzD na Louvières, Trun, i wzg. 240, w celu opanowania zachodniej flanki, a 2. SS-PzD na cały obszar wzgórza 262, z misją dotarcia do jednostek wyrywających się z kotła. Z tej ostatniej, 4 pułk panzergrenadierów (II. batalion maj. Werner, i III. batalion maj. Zwörner) miał nacierać od północnego zachodu, a 3 pułk panzergrenadierów wraz z SS-Panzer-Aufklärungs-Abteilung 2 od wschodu.

Starając się zlikwidować zagrożenie ze wzg. 239 które dawało wgląd na polskie pozycje na Łysym Polu i Boisjos, 2 pułk pancerny wysłał 2 szwadron na oczyszczenie terenu. Niestety, Polacy musieli zrezygnować z tego zamiaru po stracie dwóch Shermanów. W tym czasie 1 pułk pancerny zwalczał kolejne grupy wychodzące z kotła, niszcząc przy tym kilka czołgów wroga.

Choć potyczki trwały od samego rana, atak II. FallschirmjägerKorps rozpoczął się po 10:00. Wkrótce potem mocne natarcie II. SS-PanzerKorps wyszło na polskie tyły. W wyniku zmagań z tym podwójnym atakiem, koło południa nastąpił pierwszy kryzys bitwy, gdy 3. szwadron 1. pułku pancernego stracił na Łysym Polu w kilkadziesiąt sekund pięć czołgów od ognia Pantery strzelającej ze wzg. 239. Umożliwiło to Niemcom opanowanie drogi wylotowej z „korytarza śmierci” i tym samym wyjście z kotła okrążonym jednostkom. Natomiast próba zdobycia Boisjos przez 9. kompanię III. batalionu 4 SS-PzGrdRgt nie powiodła się. 

Pięć Sherman’ów 3. szwadronu 1. pułku pancernego rozbitych na Łysym Polu przez Panther’a.

Również Polakom nie powiodła się podjęta o 16:00 próba opanowania wzg. 239 przez 3. kompanię 9. batalionu wspartą szwadronem 2. pułku pancernego; została ona krwawo odrzucona przez Niemców. Bardziej na zachód, 9. SS-PzD udało się ponownie odrzucić nieśmiałe ataki podjęte przez Kanadyjczyków na wzg. 240…

Po wschodniej stronie Maczugi, atak 3 pułku panzergrenadierów i SS-Panzer-Aufklärungs-Abt. 2 początkowo wydawał się mniej groźny. Niestety, ze względu na słabe zaangażowanie 2. Francuskiej Dywizji Pancernej na tej flance, 353. niemieckiej DP udało się wyjść na wysokość jednostek SS, otwierając drugą oś wyjścia z okrążenia. Tak więc wczesnym popołudniem, Niemcy mieli dwie drogi aby wydostawać się z kotła, dzięki czemu dziesiątki tysięcy z nich zdołało uciec.

Sytuacja na tym kierunku obrony stała się natomiast krytyczna po 16:45, gdy na pozycje 2. pułku pancernego wyszedł atak: Niemcy wślizgneli się między 8 i 9 batalion, ale zostali odrzuceni dzięki wsparciu 3 szwadronu 1 pułku pancernego, tracąc 3 czołgi mk. IV, 2 Panther’y, 3 działa przeciwpancerne, i wielu zabitych. Ataki wydawały się występować z każdej strony, w wyniku czego kilkakrotnie ckm’y kadłubowe Sherman’ów strzelały diametralnie na odwrót wieży. O 17:00 ppłk. Koszutski poprosił o natychmiastowe wsparcie artylerii, bo „nie opanuje sytuacji”, i wycofał swe czołgi do lasu, w stronę 1. pułku pancernego, żeby skrócić linię obrony.

Późnym popołudniem niemiecki nacisk osłabł, lecz polskie pozycje były mocno wykrwawione w wyniku kilkugodzinnych walk. Wszędzie brakowało amunicji, kompanie piechoty były zdziesiątkowane, tak że kolejny atak w godzinach wieczornych został odparty z największym trudem. Występowały również problemy z koordynacją działań obronnych.

Konwój niemiecki rozbity w korytarzu śmierci, próbując wydostać się z okrążenia.

Na noc nastąpiła reorganizacja i odtworzenie gotowości bojowej w oddziałach. Z czołgów uszkodzonych ściągano paliwo i amunicję, a wozy dowódców oddawały swoje naboje. Choć Polacy utrzymali się na Maczudzę, nastroje były ponure, a zmęczenie ogólne, o czym świadczą słowa mjr. Stefanowicza: „Panowie, wszystko stracone. Nie wierzę by Kanadyjczycy zdołali się do nas przebić. Zostało nam tylko 110 żołnierzy zdolnych do walki, do tego 50 naboi na karabin i 5 pocisków na każdy czołg. Lecz bijcie się do końca. Poddawać się do niewoli SS-manom jest bezcelowe, jak dobrze wiecie. Powodzenia – dziś umrzemy za Polskę i cywilizację. Będziemy się bili do ostatniego plutonu, potem każdy czołg za siebie, i wreszcie każdy żolnierz za siebie”.